Mój, znany tu chyba wszystkim, tato jest człowiekiem z zasadami. Jak obiecał koledze, że zagłosuje na niego w wydziałowych wyborach, to oczywiście oddał głos na kogoś zupełnie innego, bo
" przecież Jurek to idiota". Kolega Jurek oczywiście ruszył do taty z pretensjami, że jak to, miał go poprzeć, a tu proszę, kandydat otrzymał tylko jeden głos.
- No i właśnie ten głos był mój! - wrednie odpowiedział tato, wiedząc doskonale, że kolega zagłosował sam na siebie, ale nie wypada mu się do tego przyznać.
Jak mi tato stanowczo odmawia bezzwrotnej pożyczki to i tak wiadomo, że pożyczy, a ja nie oddam.
Wbrew swojej naukowej profesji ojciec uwielbia czytać horoskopy, odwiedzać wróżki i Cyganki, szczególnie odkąd jedna przepowiedziała mu śmierć dopiero po moim szczęśliwym zamążpójściu
( ha, ha ), co tato, znając moją przeszłość i teraźniejszość, skomentował:
- Będę żył wiecznie!!!
W Kazimierzu Dolnym nad Wisłą przedstawicielek starego, wieszczego zawodu nie brakuje nigdy i jedna z wróżbitek pewnego dnia wypatrzyła mnie i tatę przez szybę w sklepie jubilerskim. Akuratnież byłam jak zwykle bez grosza a bardzo spodobał mi się artystyczny pierścień z trupią główką, który mój najlepszy z ojców natychmiast kupił. Codzienne, pełne awantur i wyganiania mnie z domu jako pasożyta na finansowym i moralnym dnie, życie codziennym życiem, ale po odskoczeniu od codzienności tato mięknie charakterologicznie.W średnim wieku Romka przechwyciła nas natychmiast po wyjściu i zagaiła do taty o długim życiu, of kors, i niezniszczalnym zdrowiu.
- E- zareagował mój tato- takie bzdety to każdy mi mówi, niech pani coś osobistego bardziej wymyśli.
Kobieta spojrzała na mój nowy pierścionek, celnie oceniła mój niewątpliwie zaawansowany wiek i dobrą kondycję taty, i orzekła:
-A ta piękna pani to już nigdy pana nie opuści, do śmierci razem jak gołąbki będziecie!
na co mój tato jęknął rozdzierająco:
- A za taką przepowiednię, że ta gnida, moja córka, nigdy mnie nie przestanie ssać jak pijawka, to grosza nie dam!!!!
środa, 26 października 2016
środa, 19 października 2016
U CIOCI NA IMIENINACH
Imieniny cioci Małgorzaty, nieszczęśliwej małżonki słuchacza Radia Maryja, są idealnym pretekstem do wylania przez solenizantkę fali zastarzałej żółci, a tematem drażliwym i tradycyjnie poruszanym są relacje cioci z teściową, będącą od 15 lat w lepszym świecie. Na tapecie są z reguły przeżycia obu pań w latach 70/80, kiedy były w pełni sił fizycznych, a już niekoniecznie umysłowych.
Troskliwi synowie wspierali matkę, czyli babcię Teresę, gotówką, która natychmiast zasilała konto ojca Tadeusza, natomiast jedyna niepracująca synowa zmuszana była do realnej pomocy fizycznej.
I tak ciocia Małgorzata:
- była pomocną dłonią w 76 w Sopocie, kiedy teściowa dostała nagłej biegunki w morzu( fakt potwierdzony naocznie, aczkolwiek technicznie czynność trudna do wykonania). Do dzisiaj pamiętam ciocię biegnąca przez spienione fale z majtkami od mojego bikini i do dzisiaj dręczy mnie wspomnienie, że figurę miałam w zadzie akuratnej wielkości jak siedemdziesięcioletnia kobieta.
- stała godzinami w kolejkach do sklepów mięsnych po to, żeby teściowa skomentowała przyniesione dary: takie ochłapy to chyba ty Małgosia w powstaniu jadłaś!
- robiła nieustanne przepierki bielizny teściowej mydłem Biały Jeleń w zlewie( bo oszczędniej się woda leje niż w wannie)
- zmuszana była do oddawania deserów na wczasach, bo według słów teściowej: mnie, starej, już cukier nie zaszkodzi, a tobie znowu z dziesięć kilo przybyło.
Nic dziwnego, że sterana ciocia czekała chociaż na werbalny wyraz wdzięczności i taką nadzieję miała podsłuchując( razem ze mną) zwierzeń babci w gronie wczasowych koleżanek na turnusie w Nałęczowie.
- A jak pani synowie, pani Tereso ?
- Ach, moi synowie( babcia rozkręcała się) nie dość, że wysoce wykształceni to i matce pomagają we wszystkim, zakupy, pranie, bez proszenia! ( tu ciocia zaczynała pocić się z wściekłości, wspominając swojego wysoce wykształconego męża, który u matki w domu pijał herbatę z ciastem, a nie froterował podłogi)
- A synowe też takie udane ?- ktoś zadawał zapalne pytanie, po którym ciocia nadstawiała ucha a babcia nadymała się z niesmakiem i, jako osoba kulturalna, spokojnie cedziła:
-Niektórym ludziom na stare lata Pan Bóg pokutę zsyła......
Troskliwi synowie wspierali matkę, czyli babcię Teresę, gotówką, która natychmiast zasilała konto ojca Tadeusza, natomiast jedyna niepracująca synowa zmuszana była do realnej pomocy fizycznej.
I tak ciocia Małgorzata:
- była pomocną dłonią w 76 w Sopocie, kiedy teściowa dostała nagłej biegunki w morzu( fakt potwierdzony naocznie, aczkolwiek technicznie czynność trudna do wykonania). Do dzisiaj pamiętam ciocię biegnąca przez spienione fale z majtkami od mojego bikini i do dzisiaj dręczy mnie wspomnienie, że figurę miałam w zadzie akuratnej wielkości jak siedemdziesięcioletnia kobieta.
- stała godzinami w kolejkach do sklepów mięsnych po to, żeby teściowa skomentowała przyniesione dary: takie ochłapy to chyba ty Małgosia w powstaniu jadłaś!
- robiła nieustanne przepierki bielizny teściowej mydłem Biały Jeleń w zlewie( bo oszczędniej się woda leje niż w wannie)
- zmuszana była do oddawania deserów na wczasach, bo według słów teściowej: mnie, starej, już cukier nie zaszkodzi, a tobie znowu z dziesięć kilo przybyło.
Nic dziwnego, że sterana ciocia czekała chociaż na werbalny wyraz wdzięczności i taką nadzieję miała podsłuchując( razem ze mną) zwierzeń babci w gronie wczasowych koleżanek na turnusie w Nałęczowie.
- A jak pani synowie, pani Tereso ?
- Ach, moi synowie( babcia rozkręcała się) nie dość, że wysoce wykształceni to i matce pomagają we wszystkim, zakupy, pranie, bez proszenia! ( tu ciocia zaczynała pocić się z wściekłości, wspominając swojego wysoce wykształconego męża, który u matki w domu pijał herbatę z ciastem, a nie froterował podłogi)
- A synowe też takie udane ?- ktoś zadawał zapalne pytanie, po którym ciocia nadstawiała ucha a babcia nadymała się z niesmakiem i, jako osoba kulturalna, spokojnie cedziła:
-Niektórym ludziom na stare lata Pan Bóg pokutę zsyła......
wtorek, 11 października 2016
HISTORYA UCIESZNA CNOTLIWEGO ANDRZEJA
Wszelkie podobieństwa do realnych osób i sytuacji są jak najbardziej zamierzone.
Kolega Andrzej, zwany przez wszystkich Endrju ( przezwisko to miało być subtelną aluzją do jego światowego sposobu życia, wykształcenia i ubioru ), a przez znajomych z pracy królem Parczewa, po burzliwym rozwodzie zamierzał wieść życie niezależnego bon vivanta. Za pieniądze wyegzekwowane od byłej żony za 1/2 wspólnego mieszkania zakupił wykwintną kawalerkę- studio na mansardzie, gdzie deszcz lał mu się na parkiety, a upał budził w lecie o 5:30. Niezobowiązujące podrywy Endrju zaczął od pobliskiej siłowni, gdzie, odziany w markowe dresy i koszulki Abercrombie, udawał, że ćwiczy trzy razy w tygodniu. Nie wiedział, że za drzwiami do strefy kardio czai się niebezpieczeństwo.
Katarzyna, zwana przez wszystkich bez sensu Kitką, w wieku lat trzydziestu minus poczuła palącą potrzebę zmiany nazwiska. Jej uroda wielkanocnego zajączka i parszywy charakter były pewną przeszkodą, ale Kitka opanowała sztukę kamuflażu i na pierwszy rzut oka wyglądała jak niewinny króliczek Playboya. Strategię opracowaną miała drobiazgowo: każdy mężczyzna poniżej czterdziestki, korzystający z siłowni na kartę Benefit( znaczy pracujący w korporacji), nie wywołujący urodą odruchu wymiotnego, znalazł się pod ostrzałem. Randki zaproponowała kilku panom, w tym dwóm moim kolegom, a ten, który by pierwszy przeszedł do konkretnych czynów, automatycznie stawał się faworytem. Pech nie opuszczał Andrzeja i zamiast wesołego życia rozwodnika po kilku miesiącach wiódł życie odpowiedzialnego męża kobiety w ciąży. Spełnianie zachcianek ciężarnej Katarzyny, następnie spełnianie zachcianek Katarzyny po porodzie i wreszcie spełnianie zachcianek żony i córki wespół doprowadziło kolegę Endrju do podjęcia ważkiej, życiowej decyzji o nazwie WAZEKTOMIA.
Słuszny to ze wszech miar był pomysł i czas ku realizacji najwyższy, bo Kitka wspominać zaczęła o chłopczyku do pary. Pod pozorem wyjazdu służbowego, z alibi zapewnionym przez wszystkich znajomych z pracy współczujących mu szczerze, Andrzej położył tamę dalszej prokreacji.
I tak życie nabrało innych barw, córka podrosła, Kitka się zestarzała, mieszkanie wymieniono na większe, premie wzrosły i tylko Endrju wyjść ze zdziwienia nie może, odkąd przed dwoma tygodniami wierna żona oznajmiła mu :
- Jestem w ciąży!!!!!!
środa, 5 października 2016
BO WE MNIE JEST SEKS
Mężczyźni, którzy kiedykolwiek zrobili na mnie wrażenie, rekrutowali się z reguły spośród niebanalnych osobowości obciążonych radosnymi nałogami alkoholowo- chemicznymi, najczęściej z tradycyjnymi poglądami na rolę kobiety w społeczeństwie, obowiązkowo z bujnym owłosieniem na głowie( swojej, nie kobiety). Niestety, na moim kierunku studiów, czyli farmacji w latach 80-tych, mężczyzn było poniżej dziesięciu procent, a wyłączając skarlałych grubasów i łysiejących zostawały ze trzy procenty. Kobiety były zdecydowanie atrakcyjniejsze aczkolwiek, według dzisiejszych standardów, bardzo zaniedbane- mowy nie było o goleniu jakichkolwiek obszarów, a dezodorant Zielone Jabłuszko niezbyt skutecznie odwaniał owłosione pachy. Na basenie co druga z nas reprezentowała ukrzaczenie od dołu kostiumu do połowy ud. Za to na głowie kwitły siwe pasemka podlewane płukankami z roztworu gencjany( błękitna siwizna) lub pigmentu kasztanowego( blady róż).
Panowie nie o wiele byli lepsi, nie śmierdzieli tylko ci, których stać było na Old Spice'a w Peweksie. Wśród nich charakterystyczną i wyróżniającą się postacią był kolega Jurek zwany Jurasem bądź Paszczakiem( od wyjątkowo pokręconego zgryzu). Juras gardził higieną osobistą i kulturą, nie używał chustek tylko smarkał radośnie na chodniki, nie grał na gitarze, a mimo to hodował kilkucentymetrowy paznokieć na małym palcu( zapewne do dłubania w nosie), a podczas gonitwy myśli na zaliczeniach potrafił uparcie wiercić sobie w uszach, co pewien czas kontemplując ich zawartość. Nikogo zatem nie dziwił czarny pas od wewnętrznej strony kołnierzyka koszul Paszczaka, ale gdy na granatowej marynarce z bistoru pojawił się u niego biały osad, uczynna koleżanka zwróciła mu uwagę:
- Jurek, masz brud na marynarce!
Juras zdjął okrycie, obejrzał uważnie, wzruszył pogardliwie ramionami i założył je z powrotem wyjaśniając:
- To nie żaden brud, to łupież tylko!
Panowie nie o wiele byli lepsi, nie śmierdzieli tylko ci, których stać było na Old Spice'a w Peweksie. Wśród nich charakterystyczną i wyróżniającą się postacią był kolega Jurek zwany Jurasem bądź Paszczakiem( od wyjątkowo pokręconego zgryzu). Juras gardził higieną osobistą i kulturą, nie używał chustek tylko smarkał radośnie na chodniki, nie grał na gitarze, a mimo to hodował kilkucentymetrowy paznokieć na małym palcu( zapewne do dłubania w nosie), a podczas gonitwy myśli na zaliczeniach potrafił uparcie wiercić sobie w uszach, co pewien czas kontemplując ich zawartość. Nikogo zatem nie dziwił czarny pas od wewnętrznej strony kołnierzyka koszul Paszczaka, ale gdy na granatowej marynarce z bistoru pojawił się u niego biały osad, uczynna koleżanka zwróciła mu uwagę:
- Jurek, masz brud na marynarce!
Juras zdjął okrycie, obejrzał uważnie, wzruszył pogardliwie ramionami i założył je z powrotem wyjaśniając:
- To nie żaden brud, to łupież tylko!
Subskrybuj:
Posty (Atom)