Podróżowanie mam we krwi od, można powiedzieć, pierwszych moich wspomnień. Niezapomniane podróże maluchem w 5 osób z bagażem, plus siatki babci z aprowizacją, plus owczarek niemiecki na półeczce pod tylną szybą! Nawet halny nie byłby w stanie przewrócić naszego pojazdu z wielotonową zawartością. Upojne noce w mknących na Wybrzeże kuszetkach, choroba lokomocyjna zapijana herbatą z Warsu i suchy prowiant z nieśmiertelnymi jajami wyryły niezniszczalny ślad na mojej osobowości. W latach starszych były jeszcze powroty z pielgrzymek do Częstochowy( tak, wiem, że to nie do uwierzenia w przypadku mojej osoby), podczas jednego z nich, z miłości do gitarzysty zaklinowanego z instrumentem w wucecie, i ja całą wielogodzinną podróż do Lublina spędziłam w oparach, za przeproszeniem, szczyn.
Kulminacją pociagowych frywolnych rozjazdów była trasa do Stargardu Szczecińskiego na przysięgę do mojego aktualnego wtedy chłopaka. Wraz ze mną podróżowała silna grupa przyjaciół wyżej wymienionego, a że wszyscy byliśmy pod porządnym wpływem pamiętam tylko zdemolowanie przedziału i korytarza w pociągu i zdemolowanie przydzielonego nam w jednostce stolika z krzesełkami. Demolowania w drodze powrotnej nie pamiętam, ponieważ wrzucono mnie nieprzytomną jak wór przez okno do przedziału i obudziłam się dopiero na dworcu PKP Lublin Główny.
Po takim podróżniczym doświadczeniu podróże do Serbii są dla mnie jak małe piwo niemalże, ostatnio odbywam je nawet bez lusterka od strony kierowcy, które to zostało gdzieś na obwodnicy Belgradu. Wracając z początkiem śnieżnej zimy do Polski tym razem durch Kraków, podziwiałam pokryte białym śniegiem gałązki tudzież pokrytą lodem i śniegiem trasę przez słowackie lasy i niepostrzeżenie wjechałam na ojczystą ziemię w Chyżnem o, nomen omen, czwartej nad ranem. Granic w naszej strefie nie ma, wjazd lekko zwężono z powodu robót drogowych, a za zwężeniem machał do mnie życzliwie latarnią sympatyczny pan. Mijając pana równie życzliwie pomachałam mu rączką przez szybę i, korzystając z rozszerzenia trasy, docisnęłam gaz. Jadę. Po kilku minutach słyszę syrenę znaczy- trzeba zrobić miejsce pojazdowi uprzywilejowanemu. Po lewej stronie widzę Orlen, więc zamiast zjeżdżać na bok skręcam na stację. Syrena też wjeżdża na stację. Robię im miejsce i walę między dystrybutory. Oczywiście im też pasuje slalom koło dystrybutorów.
-Dobra, nie chcecie mnie mijać to idę na hot doga- zdecydowałam i elegancko stanęłam na stacyjnym parkingu. Już miałam wysiąść, kiedy gość w baranicy jakiejś na głowie i waciaku przyssał mi się do drzwi.
-Panie- uchyliłam szybę- niech pan puści drzwi!
- Pani wie kto ja jestem???- zapytał i przeniosłam się w idylliczne czasy epoki Gierka.
- A kim pan jest- spytałem dla świętego spokoju, 12 godzin jazdy za mną, niech mu będzie.
- Straż Graniczna proszę Pani!!! Mamy szczyt klimatyczny!!!!
- Mamy coś takiego teraz?- zdziwiłam się, bo oglądane przez ostatni tydzień wiadomości poruszały głównie sprawę Kosowa.
- Mamy! Machałem do pani! A pani nic!
- A, machał pan. I ja panu machałam też- ucieszyłam się. Połknięty na drogę Xanax działał.
- A co pani powinna zrobić????- pytaniami i odpowiedziami przerzucaliśmy się przez szparę w szybie.
- Nie wiem- zrezygnowałam. Co trzeba zrobić kiedy ktoś macha w czasie szczytu klimatycznego??
- Niech pani jedzie- zrezygnowała i baranica w waciaku.
- Jeszcze chwila tej rozmowy i panią z przyjemnością zastrzelę!
A przeciez nie jestes blondynka... nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńTo ta podróż bezsenna i nerwowa tudzież miłość spalily mi mozg:)
UsuńA numery rejestracyjne masz polskie czy obce? No bo jeśli obce, a na dodatek było to przy wjeździe do Katowic, to mogli chcieć Cię wylegitymować, abyś nie zagroziła bezpieczeństwu Szczytu, z którego jak zwykle nic nie wynikło.
OdpowiedzUsuńDobrze, że braku lusterka bocznego nie dostrzegł, bo by Cię ukarali mandatem..
Jak widzę z Twych wspomnień lubiłaś raczej ekstremalne formy podróżowania;)))
Polskie, ale zatrzymywali losowo i los padl na mnie:)
UsuńAch wszelakie ekstrema to moje życie!
Bardzo wazna ta baranica w waciaku:))))
OdpowiedzUsuńW zyciu nie przyszloby mi do glowy, ze w XXI wieku zatrzymuje sie samochody machaniem latarka:))) i to w dodatku w czasie szczytu klimatycznego. Moze wiecej szczytow trzeba zeby sie nauczyli stawiac bramki przejazdowe.
Repciu umarlam w momencie "Pani wie kto ja jestem???" i tak mial szczescie, ze nie powiedzialas "ja nie wiem bo nie mam potrzeby ale mam nadzieje, ze panska zona wie".
Jak ochlonelam po kilku godzinach to zwijalam się że śmiechu jaką idiotke z siebie zrobiłam:) Dziękuję panu- wnioskujac po agencie goralowi- że mi darowal, chyba uznał, że na zamach jestem za głupia.
UsuńUwazam, ze z Was dwojga to NIE TY zrobilas z siebie idiotke, ale pan to klasyczny przyklad pustoglowia.
UsuńPan uważał, że waciak i latarką JEDNOZNACZNIE określają go jako specjalnego członka specjalnej grupy:)))
Usuń:))))) moj boze :))))
UsuńO Cudownie :) <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś:)
Usuń:) dobrze że zachciało Ci się hot-doga bo inaczej poszukiwali by Cię listem gończym
OdpowiedzUsuńJa się obawiam, że w końcu strzelaliby w opony:)
UsuńTeż bym odmachała i pojechała. Do głowy by mi nie przyszło się zatrzymywać, bo i niby po co? Przecież nie będziesz zbierać pieczątek w paszporcie, jak to drzewiej bywało. Poza tym szczyt - nie szczyt, gdzie Chyżne, gdzie Katowice?! I że co niby? Że o 4.00 nad ranem w Chyżnem organizowałaś grupę terrorystyczną, która miała oprotestować szczyt z pomocą starego diesla (albo i nowej hybrydy)?
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś zatrzymał lotny patrol służby celnej, gdzieś na Śląsku. Zatrzymywali wybiórczo takie ciemno czerwone samochody. Hatchbacka wtedy miałam, a oni koniecznie, że chcą zobaczyć bagażnik. Odradzałam. Spał tam snem sprawiedliwego mój pies, Fox, cudownego charakteru przerośnięty, kudłaty czekoladowy wyżeł. Charakteru wyjątkowo przyzwoitego ale nie po gwałtownym wybudzeniu... Kazał mi gość zostać z przodu samochodu i sam pomaszerował na tył. Szczęście od Boga, że Foksik obudził się ZANIM pan otworzył klapę. Kiedy gwałtownie uniosła się góra kudłów i z ujadaniem rozpłaszczyła na szybie, pan już jednym susem był 5 metrów od samochodu. Z tyleż kurtuazyjną co złośliwą uprzejmością zapytałam, czy nadal jest ciekaw, co oprócz psa jest w przestrzeni bagażowej. Nie chciał. ;]
Pójdź w me ramiona, i Ty należysz do kasty uprzejmych odmachujacych:)
UsuńNawet gdybym wiedziała o szczycie do głowy by mi nie przyszło, że sa kontrole na granicy, której w sumie nie ma!
Foksik brawo!!
UsuńKurcze, tez bym chyba nie wpadla na to, ze facet w korzuchu machajacy mi lampka to jest funkcjonariusz sluzby granicznej, czy w o ogóle jakiejkolwiek sluzby... No chyba ze Zwiazku Pasterzy Górskich albo cos tedy :)
OdpowiedzUsuńA tym bardziej bym nie stanela na odludziu sama, jak mi taki macha.
Pan coś tam materiał, że jak sie widzi czerwone to się staje, ale bez przesady, deske sedesowa mam czerwoną i na baczność przed nią nie stoje:)
UsuńA w zyciu bym nie stanela, a bo to malo zboczencow i innych mordercow na drogach?
OdpowiedzUsuńToteż i stanęłam dopiero pod opiekuńczymi skrzydłami Orlenu:)
Usuń4 o świcie, las...nie ma opcji!
Żyrafo🤣🤣🤣🤣🤣🤣
OdpowiedzUsuńTera to się można pośmiać z cudzej głupoty 😂
UsuńO rany dopiero sie zorientowalam, ze cos w koncu napisalas. No w zyciu bym nie stanela - chyba na glowe bym musiala upasc, nawet jak by mnie gonil na sygnale, to zatrzymalabym sie dopiero na stacji. Nie dowierzam zadnym przebierancom! Szczyt klimatyczny powalil mnie na lopatki - choc troche rozumiem ten waciak - stac w takie zimno caly dzien i polowac na blondynki nie jest latwo! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Jechalam kiedys na przysiege do Przasnysza! Pociag byl tak nabity,ze byly tylko miejsca stojace - ja siedzialam w smrodzie gowna na kiblu cala noc - mialam najlepsza miejscowke!:)
No, last but not least:)
UsuńAch te przysięgi, wielu szczegółów nie pamiętam.z powodu zaliczenia alkoholowego, ale jeździliśmy stalą grupa zadymiarzy i wspominamy nasze akcje do dzisiaj.
Zamroczenia:)
UsuńW życiu bym się nie zatrzymała! Jestem wielbicielką mrocznej literatury, i dobrze wiem, co się dzieje z kobietami, które dają się zatrzymać facetowi w baranicy. Jamais! I devolaj! Mnie capnęli normalnie, na lotnisku, nawet mi sms-a wysłali, że będą się czepiać bo szczyt. To był szczyt, szczytów - do Ikea w Katowicach mam 3 minuty autem, a jechałam 55 minut, bo zwariowałam i zapomniałam o cholernym szczycie. Wszystko zakorkowane, i mało nie umarliśmy z nadmiaru spalin,....taki to szczyt.
OdpowiedzUsuńMiło czytać, że nie jestem jedyną, ktora by się nie zatrzymała. Fakt, że nie podejrzewałam kufajki o zle intencje, raczej o jakies chore, poranne poczucie humoru:)
UsuńRepcia, to ci jeszcze na przestroge opowiem taka historie.
OdpowiedzUsuńJak bylam mloda laska, w jakims pismie dla kobiet przeczytalam sobie 10 przykazan dla kobiety w USA.
Pamietam tylko jedno :
Po zmroku zawsze jezdzij z zamknietymi wszystkimi drzwiami w samochodzie.
Ja to pociagnelam dalej , bo nawet i za dnia tak jezdze do dzis - zawsze mam zamkniete wszystkie.
Rzecz sie dziala w latach 90-tych, byla letnia sobota nad ranem kolo 2-giej, wracalam ze Spatifu w Sopocie,
moim autem, sama. W polowie drogi mam pod gorke, dosc szeroka ulica , ale stroma, wiec turlalam sie powoli.
Jade, pusciusienko wszedzie , a tu nagle nie wiadomo skad na droge wychodzi pieciu mlodych facetow! Duze mlode byki
I ida tyraliera w dol przez cala ulice. Osaczyli mnie doslownie pod szczytem – jeden stanal przed maska i rozlozyl rece, a dwoch doskoczylo po bokach z kazdej strony szarpiac za klamki! I tak jak zlapali, tak ich odrzucilo w bok, bo zadne drzwi sie nie otworzyly!
Zaskoczenie na ryjach – bezcenne. Ale ten ulamek sekundy mi wystarczyl – dalam po gazie i wyprysnelam jak z katapulty do przodu, omijajac tego z przodu, widzac tylko lusterku rozdziawie geby i niedowierzanie w oczach.
Usmiechnelam sie tylko pod nosem i prulam do domu.
God bless America !
Do dzis nawet nie chce sobie wyobrazac , co by bylo, gdyby oni wskoczyli mi do auta - i dokad by mnie zawiezli…
Aż ciary mnie przeszły, ale mam taką samą zasadę odkąd w Lublinie w nocy, lata temu, wsiadł kobiecie.fp samochodu facet i pocial jej twarz. Torebkę zawsze mam w zamkniętym bagazniku- koleżance, gdy stala na światłach młodzieniec wybił bejsbolem szybę od strony pasażera i torebkę, leżąca na siedzeniu, sobie przywlaszczyl.
UsuńTak więc- ufaj, ale sprawdzaj( zamki)
Repcia, ja nie ufam i ciagle sprawdzam! :) Prawie jak Tawariszcz Dzierzynski:))
UsuńA zebys wiedziala, mnie do dzis ciary po plecach chodza,jak sobie to przypomne.... brrrr.
A jak to pisalam to tez! :)
Dzierżyński zawsze mnie fascynowal:)
UsuńA odkąd nie ma pon jak Lenina w Poroninie to góry straciły dla mnie urok:p
Nosz chamstwo zwykły...
OdpowiedzUsuńTy jemu machałaś a on nawet o Twój numer tela nie poprosił😆😅😃
Podróżowałam za młodu sporo na stopa. Pamiętam że zabrałam największy plecak z całej ekipy i nikt nie chciał nam się zatrzymać
Kazali mi do rowu rjugzak wrzucić
Samochód się zatrzymał
Wyjęłam plecak
A ten noga na gaz
Cham
Ach, autostop to dopiero były przygody!
UsuńDziewczyny na wabia, potem grupa mieszana wskakująca do samochodu i odjeżdżający w panice kierowca:)))
Numeru bym nie dała,gdzie ja bym poszła na randkę z facetem w kufajce?
Kufajkę zawsze można zdjąć i sprzedać :)
OdpowiedzUsuńW sumie fakt:)
UsuńWtedy pozostaje swoboda ruchów
OdpowiedzUsuńZresztą wiosna pędzi
W Twoją stronę też?
U mnie tylko deszczem się zaznaczyła
U mnie wręcz lato, dosłownie i w przenośni:)
UsuńSuper! :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńDzięki, będę odwiedzać:)
Oj jak już dawno nie pisałam, tym bardziej doceniam, że zajrzałas:)
Usuńhttps://www.siepomaga.pl/zycie-gosi
OdpowiedzUsuńObśmiałam się jak norka...:) Jedna moja koleżanka dużo jeździła stopem i miała ze sobą zawsze mały, ostry nożyk. Na wszelki wypadek. Nie, żeby grozić niebezpiecznemu kierowcy zranieniem, o nie! wytłumaczyła mi, że grozi się w razie niebezpieczeństwa- pocięciem foteli i tapicerki, to lepiej działa na faceta. Raz tylko musiała grozić, ale podziałało. Hehe/
OdpowiedzUsuńNozyk to jest pomysł! Ale teraz już sama nie jeżdże:)
Usuńjuz malo kto pisze co? Ciekawe czy dlatego ze wola v-logowac albo instagramowac jak Marga czy Diabel z Pól buraczanych, czy wyschly im zródelka. Dawno nie zagladalam, ale widze, ze nei tylko u mnie spadla popisalnos (o poczytalnosci nie mówie bo nigdy jej za mocno nie mialam i nie w tym rzecz :D) pozdruffki!
OdpowiedzUsuń